Zawsze mnie korciło, żeby wypróbować tę kamerę. 20 mpx „żywej wagi” zapowiadało się imponująco. W końcu skusiłem się, nabyłem – i mam za sobą pierwszą księżycową sesję z jej udziałem. A pierwsze wrażenia? Cóż – ta kamerka uczy pokory. Oj uczy! Dała taką szkołę moim komputerom, że długo chyba popamiętają dzień, w którym pojawiła się w ich pobliżu – o ile będą dysponowały zapasem pamięci, która w trakcie stackowania gigantycznych objętości zużywana jest w 99 procentach…
Pierwszy z nich – laptop – z trudem przełykał obraz w pełnej rozdzielczości 5496×3672 px, mimo użycia uproszczonej, 8-bitowej głębi koloru. Transfer na poziomie 4 fps (mimo teoretycznie możliwego 19 fps), a podgląd nienadążający za rozwojem wypadków, ruszający się skokowo i z opóźnieniami… Od rana dwa kolejne komputery mielą to, co laptop nazbierał. Jeden zmniejsza filmiki z użyciem PIPP-a, a drugi usiłuje to stackować. Oba niemal się gotują, AutoStakkert! się wiesza, a o jednoczesnej pracy na nich trudno mówić.
Udało mi się na razie uzyskać jeden obrazek, zestackowany w miarę sprawnie dzięki rezygnacji z opcji drizzle 1,5x, której używam ostatnio przy zdjęciach Księżyca. Oczywiście byłem bardzo ciekaw koloru – jaką charakterystykę ma pod tym względem matryca Sony IMX w tym aparacie i jak się to ma do używanej przeze mnie dotychczas kamery ASI 178 MC?
Światełko w tunelu?
Jest inaczej – widać to i czuć od razu. Kolor jest zdecydowanie mniej podatny na manipulacje, dosycanie – i szczerze mówiąc początkowo poczułem nawet pewien zawód, że nie mogę tak łatwo podkręcić tu i ówdzie tonów ciepłych czy księżycowych błękitów.
Ale… zobaczcie! W którymś momencie dotarło do mnie, że patrzę na obraz w kolorze dokładnie takim, jaki widać w okularze! Jest oczywiście ciemniej – nie sposób na zdjęciu oddać pełnej jasności księżycowej tarczy, bo skala jasności jest zupełnie inna ze względu na możliwości adaptacyjne ludzkiego oka, z których korzystamy przy okularze. Ale Księżyc ma tutaj swój znany nawet z obserwacji gołym okiem słoneczny, piaskowo-żółty kolor, którego nie udawało mi się w pełni oddać nigdy wcześniej. Uznałem nawet, że jest to kolor „nieoddawalny” na zdjęciach – fenomen dostępny tylko oku – gołemu, lub uzbrojonemu…
Zastanawiam się, czy to zatem koniec dyskusji pt. „Jaki jest prawdziwy kolor Księżyca”, towarzyszącej moim księżycowym próbom astrofotograficznym. W przeciwieństwie do lustrzanki, kolor Księżyca wychodzący bezpośrednio z dedykowanej astro-kamery jest bardzo, bardzo delikatny. Zdjęcia wyglądają wręcz w pierwszej chwili na czarno-białe. Przystępując do obróbki stajemy wobec trudnego wyzwania – z tym kolorem coś trzeba zrobić. Tylko co…?
ZWO ASI 183 MC, koma i teleskop Newtona
Duża matryca, o przekątnej blisko 16 mm, to spore wyzwanie także dla teleskopu. Zwłaszcza teleskopy Newtona, obarczone nieskorygowaną komą, która może zacząć się ujawniać już w odległości kilku milimetrów od ogniska, narażone są na problemy z zachowaniem jednakowej ostrości na całej powierzchni kadru.
Po pierwszej próbie mogę powiedzieć tyle, że w wypadku 20-centymetrowego teleskopu Celestron C8-N wyposażonego w powiększającą ogniskową soczewkę Barlowa 2x, sytuacja jest lepsza niż mogłem się spodziewać. Zauważyłem pewien spadek ostrości w kierunku jednego z narożników kadru, ale nie jest to w skala problemu, która stawiałby pod znakiem zapytania sens stosowania tak dużej matrycy z teleskopem newtonowskim.
Oczywiście sytuacja bezpośrednio w ognisku musi być gorsza. Bez soczewki Barlowa obszar, w którym koma zaczyna się już ujawniać, zbliży się do centrum kadru. Efekty widać na zdjęciu mgławicy M42 w gwiazdozbiorze Oriona, które wykonałem jako szybką próbę na koniec sesji obserwacyjnej, by przekonać się na ile dokuczliwa okaże się koma w wypadku małych, punktowych obiektów:
Warto też wziąć pod uwagę różnice w budowie teleskopów tego typu sprawiające, że koma zaczyna być zauważalna w różnej odległości od ogniska. Model C8-N należy prawdopodobnie do tych lepiej skorygowanych pod tym względem.
Podsumowanie
Czy ASI 183 MC pozwoli ominąć rafy arbitralnych decyzji w trakcie obróbki, będąc światełkiem w tunelu prowadzącym do uzyskiwania na zdjęciach „prawdziwego koloru Księżyca”? Zobaczymy – mam za sobą pierwszą sesję, pierwszy dzień mozolnego przeliczania jej plonów i dopiero pierwszą obróbkę jedynego zdjęcia, jakie udało mi się zestackować. Nie chcę tu rozpisywać się o parametrach kamery, Zainteresowani znajdą bez trudu dane na jej temat na stronach dostawców, a ja tymczasem z niecierpliwością czekam na drugi obrazek. Licznik postępu stackowania wskazuje 92% 🙂
Od czasu zapadnięcia zmroku zerkam na sytuację na początkowo bezchmurnym niebie i przyznam, że biorąc pod uwagę postępy dokonane przez moje komputery, przyjąłem pojawienie się chmur przesłaniających Księżyc z pewną ulgą…
Zobacz także:
- Przeprosiny z SCT
- Masakra Księżyca Masakratorem Saturna
- Royal Astro R-74: pierwsze światło i testy fotograficzne