Royal Astro – marka która stała się już legendą wśród znawców i miłośników klasycznych teleskopów, pozostaje nieznana nie tylko szerokiej publiczności, ale także dzisiejszym miłośnikom astronomii. Japoński producent zniknął z rynku prawdopodobnie w latach 70-tych. Dziś próżno szukać danych o firmie. Zostały po niej tylko strzępy informacji, wymieniane przez jej fanów w zakamarkach forów dyskusyjnych – i ostatnie egzemplarze jej „królewskich” instrumentów.
Chińska produkcja, która zdominowała współczesny rynek optyki użytkowej, zatarła niemal całkowicie ślady niegdysiejszej świetności japońskich marek, które rozpoczynały w latach 40-tych i 50-tych podbój świata od rynku amerykańskiego. To wówczas narodziły się takie kultowe znaki rozpoznawcze japońskiej astro-optyki jak Unitron/Polarex czy właśnie Royal Astro, należąca do tokijskiej firmy Astro Optical Industries Co., Ltd. założonej przez Shusuke Kojimę.
Do końca lat 50-tych japońscy producenci zdołali okrzepnąć marketingowo na tyle, że byli gotowi na ekspansję i zdominowanie światowego rynku – zwłaszcza jeśli chodzi o refraktory. Stworzono ofertę, sieć dystrybucji, zaczęto pracować nad kwestiami wizerunkowymi tworząc przeznaczone na zagraniczne rynki marki i obudowując je działaniami PR oraz reklamą. Opracowano technologię produkcji znakomitych obiektywów achromatycznych, z którymi zachodni producenci nie byli w stanie konkurować cenowo. W katalogu Astro Optical Ind. Co., Ltd. z końca lat 50-tych znajdziemy już rozbudowaną ofertę 12 refraktorów adresowanych do różnych grup odbiorców. Uzupełnia je 5 modeli teleskopów Newtona oraz bardzo bogata oferta akcesoriów.
Wśród prezentowanych tu instrumentów znajduje się model R-74, który przeszedł do historii jako jeden z najlepszych teleskopów soczewkowych wśród japońskich „klasyków”. Ten 76-milimetrowy refraktor o ogniskowej 1200 mm (F 15,8) wielu użytkowników stawia wyżej niż cieszący się olbrzymią estymą model Unitron 143 (75/1200 mm), a niektórzy nadają mu wręcz wymowny tytuł „unitron killer” powołując się na znacznie wyższą ich zdaniem precyzję obrazu.
Nie miałem okazji osobiście porównać obu modeli, nie umiem zatem powiedzieć na ile te opinie są uzasadnione. Warto pamiętać, że porównania delikatnego, vantage’owego sprzętu optycznego, mającego za sobą 50 czy 60 lat nieznanej historii, nie mogą upoważniać do wydawania takich kategorycznych sądów. Jednak niezależnie od tego na ile są one usprawiedliwione, Royal-Astro R-74 pozostaje jednym z najbardziej poszukiwanych i pożądanych przez kolekcjonerów zabytków japońskiej myśli astro-technicznej. W późniejszym okresie – w latach 70-tych, model dostępny był także pod marką Tasco, jako Tasco 10TE, spotkałem się także z egzemplarzami sygnowanymi marką SADES.
58 lat w służbie
Nie muszę mówić jak bardzo byłem podekscytowany, gdy trafiłem nieoczekiwanie na możliwość sprowadzenia z Niemiec bardzo starego egzemplarza RAO R74. Dopóki nie otworzyłem drewnianej skrzyni zawierającej ten prawdziwy skarb każdego miłośnika japońskiej astro-klasyki, nie wierzyłem że się uda. Po wielu wysiłkach się udało!
Dzięki wsparciu miłośników tego modelu z USA udało się na podstawie numeru seryjnego ustalić dokładny wiek egzemplarza. Wyprodukowano go w 1962 r., w momencie gdy do mnie dotarł pod koniec 2020 r. miał zatem ponad 58 lat. Teleskop znajdował się w bieżącym użyciu, jednak wykorzystywany był chyba jako zwykły teleskop „rodzinny” znajdujący się po prostu w domu, bez oglądania się na jego zabytkowy, wyjątkowy charakter.
W najgorszym stanie znajdował się wyciąg okularowy. Próby jego siłowego użycia doprowadziły do poważnych uszkodzeń zębatek, wyłamania ich elementów i wprasowania resztek metalu w zagłębienia między nimi. W tym stanie przekładnia była praktycznie zablokowana i nie nadawała się do naprawy ani wymiany podzespołów.
Niemiła niespodzianka czekała mnie także w samym sercu teleskopu – obiektywie. Jest to achromat ze szczeliną powietrzną – typowa konstrukcja z tamtych czasów. Dwa niewielkie ukruszenia na krawędzi jednej z soczewek spowodowały rozpylenie szklanych drobin w przestrzeni między soczewkami. Coś, co z początku wyglądało na niegroźny kurz, okazało się zabójczym zagrożeniem, które przy każdym ruchu, zmianie temperatury itp. groziło nieodwracalnym zrysowaniem wewnętrznych powierzchni soczewek. Bardzo możliwe, ze uszkodzenie powstało w transporcie. Cela obiektywu była niedokręcona, luźna, na granicy wypadnięcia z tubusa. Strach pomyśleć co by się stało, gdyby transport trwał dłużej…
Niewiele lepiej było z drewnianym statywem. Powierzchnia drewna pełna była uszkodzeń, zarysowań i ubytków lakieru. Mechanizmy montażu paralaktycznego były w większości nasmarowane czymś, co zastygło miejscami niemal w skorupę, nie mając wiele wspólnego z konsystencją smaru i nie chroniąc już skutecznie metalowych podzespołów. Najwyraźniej środek ten nie był wymieniany od nowości!
Koledzy w USA stawiają czasem zarzut producentom japońskim, że ci przez wiele lat po wojnie zużywali jeszcze zapasy zastępczych smarów wyprodukowanych podczas wojny, w warunkach deficytu produktów petrochemicznych. Faktycznie decyzja o wszczęciu przygotowań do wojny i ataku na Pearl Harbor była bezpośrednią konsekwencją wprowadzenia przez prezydenta Roosevelta embarga na dostawy ropy naftowej do Japonii. Być może coś w tym jest…
Ale wróćmy do tematu i do teleskopu: dużo wyzwań! Ale – na tym przecież polega zabawa… Praca nad przywróceniem temu instrumentowi pełnej funkcjonalności i dawnej świetności trwała blisko miesiąc. W kolejnych wpisach zaprezentuję szczegółową relację opisując towarzyszące renowacji perypetie. Już teraz zapraszam na pierwszy odcinek tego cyklu. Tymczasem pokażę kilka zdjęć ilustrujących jej efekt. Panie i Panowie – Royal-Astro R-74 w pełnej krasie:
Relacja z prac renowacyjnych:
- Royal Astro R-74. Renowacja: cz. 1
- Royal Astro R-74. Renowacja: cz. 2
- Royal Astro R-74. Renowacja: cz. 3
Zobacz także:
- Royal Astro R-74: pierwsze światło i testy fotograficzne
- Polarex 114 60/900 trafia do poczekalni
- Japoński refraktor Viking 60/700: reanimacja
- Eschenbach Novalux 415: Niemiec z japońskim rodowodem
Witam,
Przeczytałem wszystko od deski do deski. Moje zdolności manualne są niewielkie – zawsze tak było i dlatego czytanie o renowacji Royal Astro r-74 to była prawdziwa przygoda. Efekt moim zdaniem znakomity. Gratulacje, to było dobrze pomyślane i znakomicie wykonane zadanie.
Zgorszony byłem jakością drewnianego statywu bo Japończycy w drewnie pracować potrafią. Teraz statyw wygląda naprawdę „po japońsku”.
Powodzenia, swnw
Serdeczne dzięki. Trzeba uczciwie powiedzieć, że statywy w tych starych japońskich klasykach to najsłabszy element i rzeczywiście czasem aż trudno uwierzyć że tak po macoszemu potraktowane drewno mogło wyjść spod japońskiej ręki. Ale ma to i dobre strony – stosunkowo łatwo podnieść wizualny standard całości wkładając trochę pracy właśnie w drewno. Wbrew pozorom taka zabawa nie wymaga specjalnych zdolności manualnych – raczej wiary w siebie 🙂