Kolejnym elementem, który trafił na stój operacyjny AstroSOR w ramach renowacji japońskiego refraktora Polarex 114, był oryginalny statyw drewniany. Dębowa konstrukcja pokryta była bardzo zniszczonym lakierem. Przy pracach tego typu staram się zachować w miarę możliwości oryginalne warstwy lakiernicze. Tym razem, ze względu na stan zachowania oraz mechaniczne uszkodzenia powierzchni drewna, zdecydowałem się jednak usunąć fabryczny lakier.
Nogi statywu wyszlifowałem wyrównując uszkodzenia powierzchni, po czym zabezpieczyłem kilkoma warstwami bezbarwnego oleju do konserwacji mebli (Ikea) oraz wosku Starwax Antiquare. Nałożenie końcowych warstw wosku pozwoliło na wypolerowanie powierzchni drewna za pomocą szmatki i uzyskanie szlachetnego, satynowego połysku.
Wyczyściłem elementy metalowe i plastikowe uchwyty. Wyprostowałem także metalową konstrukcję spinającą statyw, zawierająca mini-tackę na akcesoria. Jednak stara warstwa ocynku z lekko żółtą pasywacją jest już mocno zniszczona i delikatna. Rozważam ponowne ocynkowanie tego elementu w przyszłości.
Efekt i japońskie samochody
Efekt? Robi moim zdaniem piorunujące wrażenie! Solidne, dębowe nogi i drewno, które nabrało szlachetnej, ciemnej patyny pod wpływem oleju i wosku – krótko mówiąc kwintesencja wyjątkowej solidności, stabilności, niezawodności…
Niestety – to tylko pozory. Niewiele osób pamięta już czasy, gdy technika japońska była raczej tematem żartów niż obiektem podziwu. W latach 50-tych, gdy model Unitron/Polarex 114 wprowadzano na rynek, pojęcie „samochód japoński” było przedmiotem niewybrednych kpin. Przyznam, że zaczynam to rozumieć! Czy zauważyliście jak rozwiązane są dolne okucia nóg tego statywu? Tak – to ordynarna blacha ocynkowana, zawinięta, zlutowana i przybita gwoździami… Spróbujcie postawić coś takiego na parkiecie!
Konstrukcja statywu jest… – no cóż, szukam właściwego słowa – dziecinna? naiwna? Złożenie go i rozłożenie bez pomocy drugiej osoby jest ryzykowne. Nic nie blokuje pozycji nóg, które ruszają się i składają bez żadnej kontroli. Zwróćcie uwagę na osiowe mocowanie dolnej nogi, która obraca się wokół śruby, zamiast się wysuwać. Metalowy spinacz zawiera składane, przynitowane do tacki łapy, które ruszają się swobodnie we wszystkich kierunkach. Raz rozstawionego poprawnie statywu nie sposób przenieść w ustawionej pozycji w inne miejsce – wszystko zaczyna się natychmiast ponownie ruszać i składać. Aby tego uniknąć, trzeba by skręcić go praktycznie na stałe, ryzykując zapewne pokruszenie plastikowych pokręteł na łebkach śrub.
Szukając swego czasu materiałów i recenzji na temat teleskopów Unitron/Polarex natrafiłem również na takie opinie, że instrumenty tej marki wyglądają wprawdzie zabójczo – ale działają znacznie gorzej niż wyglądają. No cóż – pozostaje mi czekać na powrót głównego obiektywu, który trafił do czyszczenia w profesjonalne ręce. Wówczas okaże się, czy dotyczy to także mojego egzemplarza…
Zobacz także:
- Royal Astro R-74. Renowacja: cz. 1
- Polarex 114 60/900 trafia do poczekalni
- Polarex 114 – renowacja skrzyni transportowej
- Polarex 114 – czyszczenie optyki akcesoriów