Jedną ze szczególnych atrakcji sędziwego Polarexa 114 są wysokiej klasy akcesoria optyczne w standardzie 0,965”. Dziś okulary czy kątówki o tym rozmiarze są nadal produkowane i dostępne, choć nie produkuje się już teleskopów z odpowiednimi dla nich wyciągami okularowymi. Jest to jednak głównie tania, chińska produkcja, o której jakości nie umiem nic powiedzieć.
Alternatywnym źródłem akcesoriów tego typu są oczywiście stare, vintage’owe refraktory japońskie, które były wyposażane w przyzwoitej jakości okulary 0,965” jeszcze nawet w latach 90-tych. Okulary i akcesoria spod znaku Unitron/Polarex cieszą się jednak opinią produktów przewyższających jakościowo popularny standard, co znajduje odzwierciedlenie w ich cenach. Potwierdza to ich konstrukcja. Po rozebraniu, okulary te okazują się być dość zaawansowanymi, wieloelementowymi układami optycznymi. Użycie klejonych soczewek achromatycznych sprawia, że nawet teoretycznie prosty okular Ramsdena, złożony jest w rzeczywistości z 4 elementów.
Trzeba powiedzieć, że wyposażenie optyczne egzemplarza, który dotarł do mnie z Holandii, było w bardzo złym stanie – zarówno jeśli chodzi o elementy optyczne jak i oprawy. Brud i grzyb widoczne były nawet na wewnętrznych powierzchniach soczewek. Ze względu na ich wysoką jakość postanowiłem jednak poświęcić im nieco uwagi i wysiłku, demontując wszystkie elementy optyczne tak, by móc wyczyścić, zdezynfekować i zabezpieczyć każdą z powierzchni.
Niezawodna woda z mydłem
Praca ta potwierdziła moje wcześniejsze doświadczenia z bardzo brudną i zagrzybioną optyką: ciepła woda i zwykłe mydło potrafią być w takiej sytuacji niezastąpione! Izopropanol i oparte na nim środki, takie jak Baader Optical Wonder, to z pewnością świetne rozwiązania, ale na stosunkowo niewielkie zabrudzenia. W starciu z kilkudziesięcioletnim brudem i grzybem nie mają niestety żadnych szans. Zatem delikatny strumień ciepłej bieżącej wody, mydło – i bardzo delikatna praca palca…
Być może ktoś znający się na rzeczy powie, że to niefachowe albo niebezpieczne dla optyki – chętnie usłyszę opinie na ten temat. Jak na razie ta metoda sprawdziła się dla mnie najlepiej w wypadku na prawdę ciężkich przypadków. Oczywiście izopropanol jest wskazany jako środek odkażający. W wypadku zagrożenia nawrotem infekcji grzybowej można także zastosować zwykły ocet. Jego kwaśny odczyn zabija grzybnię, której drobne fragmenty mogą pozostać na powierzchni optyki (dobrze jest ją skontrolować po myciu za pomocą dobrej lupy). Na koniec przetarłem powierzchnie optyczne płynem Baader Optical Wonder, który powinien pozostawić na nich dodatkową warstwę zabezpieczającą przed bakteriami i grzybami.
Najważniejsza rada? Jeśli przyjdzie Wam czyścić tak drobne elementy optyczne, po pierwsze ich nie upuśćcie! Wydaje się banalne – ale tylko do momentu, gdy drobna, mokra soczewka nie wypryśnie spomiędzy palców w najmniej spodziewanym momencie.
Pracujcie mając pod rękami miękki ręcznik lub grube ściereczki, opłukując elementy zabezpieczcie odpływ w zlewie i połóżcie na jego dnie coś amortyzującego miękko upadek. Wierzcie mi – bardzo niewiele trzeba aby zepsuć sobie skutecznie humor z powodu własnego niedbalstwa i nieuwagi, które szczególnie lubią dać się we znaki gdy kończymy już pracę, a sukces wydaje się być na wyciągnięcie ręki…
Dokumentacja fotograficzna
Pracę skrupulatnie fotografowałem, dzięki czemu mogę pokazać jej przebieg. Powód był prozaiczny: podczas demontażu optyki wystarczy na chwilę odwrócić uwagę od tego co trzyma się w rękach lub co przed chwilą odłożyło się na stół, by stracić rachubę co do oryginalnej kolejności i położenia elementów. Zdjęcia bywają w takiej sytuacji wybawieniem – korzystałem z tej pomocy parokrotnie, mimo że bardzo starałem się skupić. 🙂
Zobacz także:
- Polarex 114 60/900 trafia do poczekalni
- Polarex 114 – renowacja skrzyni transportowej
- Polarex 114 – renowacja drewnianego statywu